OCZYWISTE NIEOCZYWISTOŚĆI
To już rok w Australii, ale ten czas szybko leci… Wylatując tutaj nie myślałam, że nie będę mogła wrócić w ogóle do Polski przez długi czas, miałam przecież wykupiony bilet powrotny na kwiecień, ale został anulowany w związki z Covidem.
Pytacie jak mi się tu żyje i nie będę kłamać mówiąc, że dobrze. Australia to wspaniały kraj a dodatkowo jako jeden z nielicznych uniknęła masowych zarażeń na Covid. Oczywiście były też i dalej są w niektórych miejscach zachorowania i restrykcje, ale porównując to do sytuacji w Europie jesteśmy tutaj szczęściarzami, szczególnie w stanie w którym mieszkam czyli w Queensland.
Brakuje oczywiście Polski, a może bardziej ludzi w Polsce, rodzinny i przyjaciół i zazdroszczę też prawdziwej zimy J Ale ogólnie nie mogę narzekać na moje życie tutaj, mąż się stara żebym czuła się tutaj jak w domu, wspiera też jego rodzina i przyjaciele. Czekam jednak na moment kiedy otworzą się znowu granice i będę mogła polecieć do mojego rodzinnego kraju w odwiedziny J
Ale wracając do tytułu mojego wpisu, chciałam spisać różne obserwacje/informacje o Australii i jak widzę ten kraj. To wszystko moje obiektywne odczucia, nie mam zamiaru zamieszczać żadnych statystyk czy definicji z Wikipedii, a więc jedziemy :
1. Australia jest na półkuli południowej więc wszystko jest na odwrót J oczywiście to żart, ale są rzeczy które się różnią, takie jak gwiazdy, nie mogę tutaj zobaczyć naszego wielkiego i małego wozu i gwiazdy północnej, zamiast tego mam krzyż południa. Wiele innych gwiazd widać jak u nas, tak jak Oriona, ale widoczny jest w innych porach roku, tak samo jak planety. Poza tym wszystko jest tak samo, południe jest na południu itd…
2. Australia to Państwo stanowe, jest ich całe 6 plus stolica w Canberze jako osobne terytorium i każdy ma swój rząd, regulacje itd. To pozwoliło też zatrzymać rozprzestrzenianie się wirusa, bo zostały zamknięte wszystkie granice stanowe i można było kontrolować ruch ludzi.
3. Słońce operuje naprawdę mocno, byłam zawsze przyzwyczajona do ekspozycji na słońce pracując jako pilot ciągle na powietrzu i odwiedzając różne ciepłe zakątki świata, ale tutaj ten żar się naprawdę czuje. W Hiszpanii mogłam się obejść bez kremu i w sumie nigdy się jakoś mocno nie spaliłam, tutaj wystarczy 10 minut na słońcu latem i człowiek już czerwony. Krem jest obowiązkowy a mimo to mieszkańcy mają duże problemy z chorobami skóry, bardzo często pojawia się rak i jest mnóstwo klinik leczenia skóry właśnie.
4. Pająki – na co dzień nie widuje się za dużo, wiem że są i trzeba uważać, ale jest mało prawdopodobne spotkanie jakiegoś jadowitego w domu czy ogólnie w mieście. Pewnie sytuacja się zmienia jak się pójdzie gdzieś do lasu. W domu mieszkają nam niegroźne dla człowieka pająki Huntsman (polskie wg Wiki Spachaczowate), zjadają one małe owady, więc są w sumie pożyteczne, aczkolwiek pierwsze parę razy panikowałam na ich widok. Teraz już wiem, że mnie nie zaatakują i zwykle proszę Billa, żeby się zajął osobnikiem albo używam sprayu do zabicia. W ogrodzie też są pająki, ale takie jak u nas małe, trzeba tylko uważać na pajęczyny bo szybko je tu produkują.
5. Węże – nie widziałam na razie żadnego z czego się cieszę, ale uważam chodząc w wysokiej trawie, bo nigdy nie wiadomo. Jest za to mnóstwo niegroźnych jaszczurek, od małych gekonów do takich już większych smoków.
6. Owady i inne – w domu zdarzają się raz na jakiś czas karaluchy, pełzające albo latające, niegroźne ale obrzydliwe, na takie okazje jest przygotowany spray do zabijania i nie waham się go użyć J na dworze jest też pełno mrówek, od mini mini to trochę większych, czasami wchodzą do domu, dlatego trzeba sprzątać wszelkie resztki jedzenia od razu żeby ich nie kusić. Niektóre też gryzą, zostawiają takie małe swędzące kropki, ale oczywiście to też niegroźne. Są też komary i muszki chociaż akurat u nas mamy ich dosyć mało, ale gdzieś bliżej wody jest gorzej.
7. Drzwi w domu – ze względu na urozmaiconą faunę wszystkie drzwi i okna oprócz szyb mają siatki na zewnątrz żeby chronić się od wszelkich insektów. Trzeba pamiętać żeby nigdy nie zostawiać otwartych drzwi jeśli nie ma w nich siatki.
8. Pory roku – jesteśmy tutaj blisko zwrotnika koziorożca więc pory roku są raz że na odwrót, czyli tutaj lato a w Europie zima itd.. a dwa w sumie nie ma dużych różnic temperatur między latem, wiosną czy jesienią, zima jest tylko trochę chłodniejsza, szczególnie noce mogą być naprawdę zimne, tutaj w Queensland nawet 5 stopni w nocy ! ;) a na południu może nawet padać śnieg
9. Samochody, prowadzenie – to kolonia brytyjska więc oczywiście ruch lewostronny, co mi akurat nie przeszkadza. Można się szybko przyzwyczaić do kierownicy po prawej stronie i całej reszty, najtrudniej było mi się przestawić na wrzucanie kierunkowskazów prawą ręką, bo mój samochód rodzimej produkcji i to też jest na odwrót (w europejskich samochodach jest jak w Polsce)
10. Odległości – Australia jest większa niż cała Europa w związku z czym przejazd od jednego dużego miasta do innego to całkiem spore odległości. Żeby się wybrać z Gold Coast do Sydney na przykład to bagatela tylko 850 km, a do Cairns na północy 1800km, także tak jakby się do innego kraju w Europie wyjechało J jeśli chodzi o drogi, to akurat na wschodnim wybrzeżu jest autostrada jadąca wzdłuż wybrzeża, ale tylko jakaś ponad połowa ma dwa pasy (3,4 pasy tylko między Gold Coast i Brisbane) reszta to jednopasmówki. Jadąc gdzieś w głąb kraju to już tylko jednopasmówki expresowe, albo po prostu zwykłe drogi. Autostrady łącząa też Sydney z Canberrą i Melbourne a potem już w sumie nic.
Na tym na razie zakończę, 10 punktów dzisiaj, w kolejnym wpisie więcej o ludziach i relacjach, stay tuned J
Dodaj komentarz